W tym maratonie każdy biegacz dostał w pakiecie dwie wywrotki.

Jeszcze trzy dni przed biegiem leśnicy na profilu społecznościowym pokazywali zdjęcia zaśnieżonych ścieżek. Jeszcze dwa dni przed biegiem ekipa znakująca trasę w kilku miejscach ulepiła ochotników - średnich rozmiarów bałwanki, które miały wskazywać drogę biegnącym. Jeszcze dzień przed biegiem sami biegacze nerwowo sprawdzali pogodę i wymieniali się niusami.
A jednak odwilż przyszła.

31 stycznia odbył się po raz drugi Zimowy Maraton Bieszczadzki.

Na 915 biegaczy czekały zdradliwy lód na bieszczadzkich skotkówkach, silny przejmujący wiatr i ulewny deszcz. I mimo, że wszyscy radośnie finiszowali w niezapowiedzianym styczniowym słońcu, był to bieg niebezpieczny i trudny. Jak mówił na mecie jeden z biegnących „w tym maratonie każdy biegacz dostał w pakiecie dwie wywrotki”.

Dystans, podobnie jak w poprzednim roku był nieco wydłużony i wynosił 44 kilometry i 600 metrów. Dla chcących sprawdzić się na klasycznym maratońskim dystansie ułożono matę sczytującą czas.

Uroku dodawały bogato wyposażone paśniki, w tym kultowy punkt na 33 kilometrze, gdzie uczestnicy wbiegali do Karczmy Brzeziniak. Podawano tam herbatę, ziemniaki, zupę pomidorową, do wyboru było także kilka różnych ciast.

Wśród startujących znaleźli się znani biegacze: zaznajomiony z Zimowym Maratonem Bieszczadzkim Paweł Pigmej Krawczyk - brązowy medalista MP Skyrunning z roku 2012, trzeci w Lidze Biegów Górskich 2011, Grzegorz Czyż - czołowy biegacz górski masters,
czy wreszcie Andrzej Lachowski - złoty medalista MP 2009 na krótkim dystansie. I to właśnie Lachowski z czasem 3:04:46 (czas maratonu: 2:56:55) w tym roku dotarł na metę jako pierwszy, poprawiając rekord trasy o 4 minuty!

Wśród kobiet triumfowała Marta Barcewicz z czasem 3:33:32 (maraton: 3:25:12)!
To ona podczas ubiegłorocznego Rzeźnickiego Festiwalu Biegowego zaliczyła wszystkie „rzeźniki” pokonując w sumie 279 km w 8 dni.

- W tym roku wystartowało o połowę więcej osób niż w roku poprzednim. Ten wzrost bardzo cieszy. Podobnie jak fakt, że w II Zimowej Bieszczadzkiej Dysze blisko 45% startujących stanowiły kobiety - podsumowuje Mirosław Bieniecki, dyrektor biegu.

Faworytami biegu na 10 kilometrów był Ignacy Domiszewski z Ustrzyk Dolnych (czas: 0:33:39), oraz Emilia Romanowicz z Supraśla (0:41:28), która poprawiła zeszłoroczny rekord trasy o 3 minuty.

Dekoracja 6 zwyciężczyń i 6 zwycięzców Maratonu oraz 3 zwyciężczyń i 3 zwycięzców Dychy, podziękowania i losowanie nagród odbyło się w Ośrodku Wołosań.

- Przewidzieliśmy też internetowe konkursy dla startujących z ciekawymi nagrodami - zapowiedział na koniec Mirosław Bieniecki, dyrektor biegu.

Zachęcamy zatem do śledzenia stron organizatora oraz rozważenia szalonego startu zimą w Bieszczadach. Kolejna odsłona zawodów zaplanowana została na 29 stycznia 2017 roku.

Na bieszczadzkie szlaki biegacze wrócą już w maju. Podczas 9 dni Rzeźnickiego Festiwalu Biegowego odbędą się 4 biegi długie i ultra długie, w tym po raz XIII Bieg Rzeźnika.

Anna Dąbrowska

SPONSORZY:

lenkomarmamilleniumsqueezysqueezy

PARTNERZY:

garmingarmingarminliga biegow gorskichskalnykrainawilkaextreme

PATRONI MEDIALNI:

biegigorskietvp rzeszowtvp rzeszowoutdoormagazyngorydlaciebiewbieszczady