Relacje

[toggle title="VIII Bieg Rzeźnika"] VIII Bieg Rzeźnika
Zakończył się VIII Bieg Rzeźnika

Uff! Zakończyła się kolejna edycja Biegu Rzeźnika, w tym roku po praz pierwszy wpisanego w cykl biegów Salomon Trail Running jako najtrudniejszy bieg tego cyklu. Raz jeszcze gratulujemy wszystkim, którzy dotarli do mety i... zapraszamy za rok. Wszystkim zazdrościmy, że nie biegaliśmy z Wami; tylko Kubie się udało i zoorganizować i jeszcze życiówkę nabiegać.

W tegorocznej edycji Biegu wystartowało ponad 400 osób podzielonych na 200 drużyn. Z których do mety dotarło 144. Wygrała drużyna Salomon Sunnto Team w składzie Piotr hercog i Marcin Swierc, która przebiegła trasę w osiem i pół godziny! Wsród kobiet najszybsza okazała się Alicja Sać biegnąca z Piotrem Abrahamczykiem w drużynie RUNNING PSYCHO, która pokonała trasę Biegu w nieco ponad półtorej godziny dłużej niż zwycięzcy, a dwie i pół godziny za nimi przybiegła pierwsza drużyna kobieca, .:75A-80B:., w składzie Barbara Muzyka i Joanna Garlewicz.

Tyle wyróżnień, niemniej podkreslamy raz jeszcze, że tak naprawdę to zwycięzcą jest każdy, który ukończył ten bieg. Gratulujemy Wam wszystkim!

Dodatkowe wyróżnienia należą się: Sławomirowi Marszałkowi, Maciejowi Łątkowskiemy, Dawidowi Pigłowskiemu, Markowi Szopie, Tomaszowi Krawczykowi i Marcinowi Kaliszowi, którzy ukończyli Bieg w wersji Harcore, przy czym Maciek i Sławek zrobili to w 15 i pół godziny, co stanowi nowy jardcorowy rekord...

Nagrodę fairplay za pomoc okazaną rannej zawodniczce otrzymali Adam Trela i Sławomir Lizura, a tak naprawdę to z relacji GOPR wynika, że jeszcze kilka osób gotowych było poświęcić swój bieg, żeby pomóc koleżance. Dziękujemy im wszystkim, jako i tym, którzy pomagali innym, a my nie odnotowaliśmy tego...

Co do podsumowań organizacyjnych to mamy nadzieję, że uczestnictwo w Biegu Rzeźnika było przyjemnością dla Was, biegaczy. To, że w Bieg się odbył i impreza się udała jest w największej mierze zasługą ludzi, którzy chcieli pomóc nam w organizacji biegu: Marcinowi, który koordynował punkt na Żebraku i Metę, Krzyśkowi, który dowodził Cisną, Markowi Bienieckiemu, który odpowiadał za Smerek, Piotrkowi, który dbał o Berehy, Baśce, która po Marcinie przejęła Metę, Jackowi, który był wszędzie ze swoim Dodgem, Wasylowi, który był wszędzie choć czasem uprawiał dywersję, Ance, która pilnowała, żeby wszystko było prawnie jak należy a potem robiła Wam zdjęcia na połoninie (tu jest link), a także wszystkim, bez których ten bieg nie mógł się odbyć, bo to oni obsługiwali Was na przepakach: Jackowi, Przemkowi, Krzyśkowi, Wojtkowi, Fillipowi Markowi Markowi, Ance, Irence, Beti, Agnieszce, Ance, Krystynie, Lidce, Kaśce, Mariuszowi, Jackowi, Joli, Kaśce, Łukaszowi, Paulinie, Grześkowi, Wojtkowi, Paulinie, oraz Jaremie. Dziękujemy także nie wspomnianym wcześniej fotografom i filmowcom: Kaśce, Wojtkowi, Magdzie i Żanecie.

Dodatkowo, dziękujemy:

? Agnieszce Wieleba-Maślany, Joli i Bogdanowi i wszystkim innym pracownikom Gminnego Centrum Kultury i Ekologii w Cisnej za wszystko, co dla nas zrobili w Cisnej i poza Cisną
? pani Wójt Cisnej Renacie Szczepańskiej za gimbusa i wszelaką pomoc,
? panu Wójtowi Komańczy Stanisławowi Bielawce - za gimbusa,
? ratownikom GOPR - za zabezpieczenie trasy i wsparcie Biegu,
? Tomaszowi Winnickiemu - dyrektorowi Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz Ryszardowi Prędkiemu - za zgodę na organizację imprezy na terenie Parku,
? Wojciechowi Hurkale z Departamentu Parków Naradowych Ministerstwa Środowiska za wsparcie i mediacje
? obsłudze karetki, która zwoziła rannych i kontuzjowanych
? dyrektorowi restauracji Łemkowyna
? pani, która zarządza restauracją Kremenaros
? dziewczynom z Pracowni Ceramicznej Luka (za fantastyczne medale i puchary),
? wszystkim innym, którzy wspierali nas w różnych momentach organizacji.

Wielkie podziękowania składamy także Radkowi i całej grupie bębniarzy z zespołu Wiewiórka na Drzewie, którzy zagrzewali Was do startu i witali na mecie a także nagrali hymn Biegu Rzeźnika, który można usłyszeć na naszej stronie.

Nie zapominamy też o sponsorach, dzięki którym tym razem nie musieliśmy dokładać do Biegu z własnych kieszeni

? Firmie Salomon (za nagrody, ubrania dla obsługi i wsparcie finansowe)
? Firmie Gore (za wsparcie finansowe)
? Firmie Sunnto (za nagrody i wsparcie finansowe)
? RedBullowi (za wsparcie zawodników oraz obsługi na ostatnim odcinku),
? Idee Kaffee (za świetną kawę w Cisnej)

I naszych patronach medialnych:

? Trójce,
? Runner?s World,
? Special Ops

Z rzeźnickimi pozdrowieniami!

Do zobaczenia za rok, pewnie 7 czerwca

Mirosław Bieniecki
Jakub Lengiewicz
Jarosław Bieniecki

[/toggle] [toggle title="VI Bieg o Puchar Rzeźnika, 12 czerwca 2009"] VI Bieg o Puchar Rzeźnika, 12 czerwca 2009
W piątek 12 czerwca o świcie na starcie VI Biegu Rzeźnika stanęło w Komańczy 185 drużyn ? łącznie 381 zawodników i zawodniczek. O 3:24, gdy nad Bieszczadami wstawało niewidoczne przez chmury i rzęsisty, padający od doby deszcz,Wojtek Gosztyła z Latarni Wagabundy odegrał dość rachityczny w tym roku, bo bez ustnika, sygnał startowy, a wójt gminy Komańcza dał sygnał do startu strzelając w powietrze z potężnego czarnoprochowego rewolweru.

Trasa Biegu Rzeźnika wynosi około 78 kilometrów i biegnie bieszczadzkim czerwonym szlakiem. Meta czeka na zawodników w Ustrzykach Górnych. Po drodze zawodnicy jak co roku mieli możliwość regeneracji na czterech punktach kontrolnych, tak zwanych ?przepakach?. Na pierwszym, na przełęczy Żebrak, najszybsze drużyny znalazły się po około godzinie i czterdziestu minutach biegu. Od samego początku 5 drużyn sformowało grupę, która oddaliła się od pozostałych uczestników wyścigu. W skład tej grupy wchodziła drużyna zwycięzców zeszłorocznej edycji RzeźnikaHABYS JSC Jasło, SPELEO SALOMON Gore-Tex, Chłopcy z desantu, AZS AWF Gorzów Wielkopolski oraz HOTEL PERŁA POŁUDNIA RYTRO TEAM.

Na tym etapie wyścigu nadal silnie padało, a bieszczadzkie ścieżki były niemiłosiernie obłocone, co powodowało, iż warunki dla zawodników były bardzo nieprzyjazne. Większość z nich prawie od razu była od stóp do głów umorusana błotem (czekamy na zdjęcia!).

Na przepaku zorganizowanym w Gminnym Ośrodku Kultury w Cisnej z dalszego biegu niestety musiała zrezygnować drużyna obrońców tytułu, popularni Habysi. Powodem była kontuzja jednego z członków teamu. Odcinek między Cisną a wejściem do Bieszczadzkiego Parku Narodowego pod Smerekiem jest najdłuższy, bo wynosi ponad 20 kilometów oraz uważany za najtrudniejszy ze względu na łatwość zabłądzenia przez uczestników biegu. W okolicach szczytu Jasło drogę pomyliła drużyna AZS AWF Gorzów Wielkopolski i straciła około 40 minut do pozostałych teamów z czołówki.

Równolegle nad Bieszczadami zaczęły się zmieniać warunki atmosferyczne. Niebo stopniowo rozchmurzyło się. Wyjrzało słońce. Jednak nie było na tyle mocne, aby dać się we znaki na ?drodze Mirka? czyli prawie 8-kilometrowym odcinku trasy biegu, który nie pokrywa się z czerwonym szlakiem.

Podejście pod Smerek jest najcięższym w całym biegu. Od tego momentu zawodnicy biegli Połoniną Wetlińską. Na ich szczęście ani słońce, ani wiatr nie dawały się zbyt silnie we znaki.
Z ostatniego punktu regeneracyjnego w Berehach Górnych, jako pierwsza wybiegła drużyna określona mianem ?czarnego konia? tegorocznej edycji ?Chłopcy z desantu?. Jednak już na zbiegu z Połoniny Caryńskiej do kapitulacji i utraty pierwszego miejsca zmusił ich brawurowy atak ?Salomonowców?, którzy ostatecznie wygrali Rzeźnika 2009 z czasem 9:14. Technice i lekkości zbiegów zawodnikom SPELEO SALOMON Gore-Tex nikt w tym roku nie był w stanie dorównać.

Odnotować należy również wynik drużyny Byledobiec Anin. Robert Celiński, który w 2007 roku zwyciężył wraz ze swoim bratem Bieg Rzeźnika, tym razem biegł ze swoją narzeczoną Anną Świerczek, która docierając do mety w czasie 11 godzin i 6 minut ustanowiła nowy rekord świata kobiet w Rzeźniku detronizując Basię Muzykę ? wielką nieobecną tegorocznej edycji.

Ponadto 8 uczestników postanowiło dać dowód swego całkowitego szaleństwa i wydłużyć trasę biegu na Tarnicę, czyli przemierzyć Rzeźnika w wersji ?hardcore?.

Ostatecznie bieg ukończyło 140 drużyn, w skład których wchodziło 291 zawodników, w tym 8 kobiet. Ponadto trasę Rzeźnika przemierzyła jedna 6-osobowa sztafeta ? TIGER TEAM ZADYSZKA.

Na rozdaniu nagród ufundowanych przez sponsora Biegu - firmę GORE oraz firmy Alpinsport (dystrybutora marki Montrail) i The North Face, w Latarni Wagabundy w Woli Michowej zmęczonym ale szczęśliwym, mamy nadzieję, zawodnikom przygrywał zespół Wiewiórka na Drzewie.

Warto dodać, że osobną nagrodę w postaci tygodniowego pobytu w Latarni Wagabundy dla pierwszej i dla ostatniej drużyny ufundował Wojtek Gosztyła. Mamy nadzieję, że zawodnicy zrealizują tą nagrodę podczas planowanego na wiosnę przyszłego roku tygodniowego zgrupowania treningowego dla uczestników siódmej edycji Biegu Rzeźnika, która odbędzie się w piątek po Bożym Ciele, czyli 4 czerwca 2010 roku (to jeszcze nie jest oficjalna data).
________________________________________
Internetowe relacje z VI Biegu o Puchar Rzeźnika:

Krzysztof Szwed: http://www.biegigorskie.pl/index.php?option=com_content&view=article&catid=38:relacje&id=224:vi-bieg-rzenika-oczami-krisa
Rober Celiński: http://www.maratonczyk.pl/content/view/1188/14/
Portal napieraj: http://www.napieraj.pl/xoops/modules/wfsection/article.php?page=1&articleid=347
Opolska Policja: http://www.opolska.policja.gov.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=344:bieg-rzenika-2009&catid=105:informacje-kpp-nysa&Itemid=217
Portal schodnia.eu: http://www.echodnia.eu/apps/pbcs.dll/article?AID=/20090615/SPORT05/509046144
Portal Góry: http://www.gory.wyd.pl/archiwum.php?art=2984
Radio Rzeszów: http://www.radio.rzeszow.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=2354:bieg-rzenika&catid=41:powiat-leski&Itemid=67
Bieganie Toruń: http://www.bieganie.torun.pl/?p=169
Warszawiaky: http://www.warszawiaky.pl/Blog/eccf749e-b688-4e34-8dc7-b78fa2db219c/2009/06/26/858a265a-5338-4253-93ba-b974a4c520aa.aspx
6 Brygada desantowo Szturmowa: http://www.6bdsz.mil.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=214&Itemid=44
Zabiegani Częstochowa: http://zabiegani.czest.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=176&Itemid=55
Witosław Wolański: http://www.first.use.pl/bwp.pdf
KB Galeria Warszawa: http://www.kbgaleria.pl/component/content/article/25-aktualnosci/98-vi-bieg-rzenika-bieg-galerniczki-i-galernika
Portal naszawyprawa.pl: http://naszawyprawa.pl/?go=kal&show=188&m=&y=®ion=&d=
Maraton Leszno: http://maratonleszno.pl/index.php?op=aktualnosci&idakt=26
Andrzuś (OKB ZADYSZKA): http://www.zadyszka.org.pl/index.php/artykuly/77-bieg-rzeznika-2009

[/toggle] [toggle title="V Bieg o Puchar Rzeźnika, 17 maja 2008"] V Bieg o Puchar Rzeźnika, 17 maja 2008
Wraz z zachodem Słońca, 17 maja 2008, zakończyła się piąta edycja Biegu Rzeźnika. Tak jak co roku, zawodnicy zmagali się na blisko osiemdziesięciokilometrowej trasie bieszczadzkiego czerwonego szlaku z Komańczy do Ustrzyków Górnych. Ok. 16 godzin wcześniej, o brzasku, na starcie Biegu stanęło 110 w większości dwuosobowych zespołów. Do Ustrzyków dobiegło 70 pełnych drużyn.

Łacznie bieg ukończyło ponad 160 osób, z zespołem? Habys Jasło? (Wojciech Walaszczyk oraz Łukasz Szumiec) na czele z czasem 9 godzin i 21 minut. Pierwsza drużyna kobiet (Sabina Jachnik i Magdalena Kutzman) ukończyła z czasem 13.05. Ponad pięćdziesięciu zawodników nie ukończyło Biegu. Jeszcze trwają ostatnie podsumowania wyników, ale szystko wskazuje na to, że był to najbardziej ?rzeźnicki? bieg z dotychczasowych biegów.

Mimo tak wielkich ?strat? na podstawowym dystansie, aż 8 osób zdecydowało pobiec bieg w wersji Hard Core, czyli dobrze ponad 100 kilometrów! Do Wołosaego dobiegły 2 pierwsze w historii Biegu kobiety ? Barbara Muzyka (w zespole ?4C#? z Konradem Różyckim oraz Michałem Karniłowiczem,) z czasem 16 godzin i 47 minut oraz Marzena Rzeszótko (w zespole ?LKS Klimczok Bystra? wraz z mężem Leszkiem i Ryszardem Wołoszynem). HC ukończyli także ?Strażacy? czyli Tomasz Kos i Tomasz Guzdek.

Jako organizatorzy niewiele możemy powiedzieć o tym jak się biegało. Pragniemy natomiast jeszcze raz pogratulować wszystkim zawodnikom i podziękować obsłudze biegu, która gościła zawodników na 4 punktach kontrolnych i na mecie, zespołowi Wasyla (zdjęcia!), Urzędowi Gmin Cisna i Komańcza (transport), Latarni Wagabundy, bębnarzom Radka oraz sponsorom.

Następna edycja Biegu odbędzie się 12 czerwca 2009. Zapraszamy!

Mirosław Bieniecki, Jarosław Bieniecki i Dominik Ząbczyński .
Internetowe relacje uczestników biegu:

Relacja KRISA: http://biegigorskie.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=63&Itemid=63
Andrzej "Harcerza" Liśniewski http://www.maratonczyk.pl/content/view/643/14/
Policjia w Nysie: http://www.nysa.policja.gov.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=440&Itemid=85
Jastrzębski Klub Wysokogórski: http://www.pamir2008expedition.pl/index.php?me=1&id=3
Lechicie Zielonka: http://www.lechici.mazowsze.pl/lechici/index.php?ar=r&nr=28
KB Maratończyk: http://www.maratonczykteam.szczecin.pl/index.php?id=227
Habys Jasło: http://www.habys.pl/pl/3,6/6/art99.html
Strażacy z Bytomia: http://www.bytom.pl/straz/index.php?x=archiwum&data=2008-05&ile=4
Relacja drużyny doliniarze.com: http://www.doliniarze.com/readarticle.php?article_id=125

Relacja Piotra Fijałkowskiego: http://stk.ae.poznan.pl/forum/viewtopic.php?t=1002&start=0
________________________________________
Miło jest nam poinformować że V Bieg Rzeźnika poraz kolejny otrzymał nagrodę Filipidesa przyznawaną przez Portal maratonypolskie.pl
Dziękujemy!

[/toggle] [toggle title="IV Bieg o Puchar Rzeźnika, 8 czerwca 2007"] IV Bieg o Puchar Rzeźnika, 8 czerwca 2007
Tegoroczna edycja Biegu dobiegła końca. Raz jeszcze gratulujemy wszystkim, którzy dotarli do mety i zapraszamy za rok. Do ponownego podjęcia tego wyzwania zapraszamy również tych, którym tym razem nie udało się ukończyć biegu. Wszystkim zazdrościmy, że nie biegaliśmy z Wami.
W tegorocznej edycji Biegu wystartowało 139 osób podzielonych na 69 drużyn. Do mety dotarło 121 zawodników (54 pełne drużyny i 13 zawodników, którzy stracili po drodze partnerów). 18 zawodników nie ukończyło Biegu, z czego jeden został zwieziony przez GOPR). 4 pierwsze druzyny pobiły zeszłoroczny rekord trasy należący do Zbigniewa Zawadzaka i Krzysztofa Protasa (9.55.36). Najszybsi, Robert i Aleks Celińscy z Byledobiec Anin przybiegli do Ustrzyk po 9 godzinach! Ciężko będzie pobić ten rekord!

Wśród kobiet najszybsza okazała się Barbara Muzyka, która biegnąc z Konradem Różyckim (weteranem rzeźnickiej trasy i, wraz z braćmi Celińskimi, pierwszym hardcore'owcem) pokonała trasę Biegu w 12 godzin i 8 minut pobijając o ponad godzinę ubiegłoroczny rekord Kaśki Molendy (13:20) (która nota bene przebyła wtedy trasę z Arkiem Załęckim, drugim uczestnikiem sławnego juz zakładu, który zaowocował ideą Biegu Rzeźnika http://www.youtube.com/watch?v=D2Nn54mb_t0).

Ale jak wspominamy w regulaminie: to są rekordziści, zwycięzcą jest każdy, który ukończył ten bieg. Gratulujemy Wam wszystkim!

Dodatkowe wyróżnienia:
- Leszek Rzeszótko oraz Paweł Kotlarz - za przebiegnięcie Biegu Rzeźnika w wersji Hard Core!
- Michał Pachorek - nagroda Fair Play za modelowe postępowanie w przypadku awarii partnera i przykładną odpowiedź na pytania: "dlaczego biegamy w parach?"

Staraliśmy się zapewnić Wam jak najlepsze warunki do pokonania trasy Biegu i mamy nadzieję, że uczestnictwo w nim było dla Was przyjemnością. Jeśli tak było, jest to w największej mierze zasługa ludzi, którzy chcieli pomóc nam w organizacji biegu. W tym miejscu pragniemy im raz jeszcze podziękować za ich wkład:
- Łukaszowi za stronę Biegu,
- Kubie za zorganizowanie zapisów na tejże stronie,
- obsłudze punktów:
- Marcinowi, Henrykowi, Darkowi (Żebrak),
- Krzyśkowi i Anecie (Cisna),
- Kaśce i dwóm Markom (Smerek),
- Piotrkowi, Arturowi i Kasce (Berehy) oraz
- pomocnikom, którzy ochotniczo dołączyli do pomocy na punktach.

Dodatkowo, dziękujemy:
- Wojtkowi Gosztyle z Latarni Wagabundy - za załatwienie na miejscu wielu różnych ważnych spraw,
- wójtowi Komańczy - za gimbusa,
- ratownikom GOPR - za zabezpieczenie trasy,
- Tomaszowi Winnickiemu - dyrektorowi Bieszczadzkiego Parku Narodowego oraz Ryszardowi Prędkiemu - za zgodę na organizację imprezy na terenie Parku,
- Januszowi - za udostępnienie swojego ogródka przed Dworkiem Cisna w Cisnej,
- Wasylowi za zdjęcia (zob.: galeria na www.maratonczyk.pl),
- Renacie - za relację on-line,
- dziewczynom z Pracowni Ceramicznej Luka (za fantastyczne medale i puchary),
- wszystkim innym, którzy wspierali nas w różnych momentach organizacji.

Wielkie podziękowania składamy także Radkowi i całej grupie bębniarzy, którzy zagrzewali Was do startu i witali na mecie.

Nie zapominamy też o sponsorach, dzięki którym dołożyliśmy do biegu nie aż tak dużo, jak musielibyśmy 🙂 : - Bożenie i Bogdanowi (których chcielibyśmy w końcu zobaczyć na trasie),
- RedBullowi (za wsparcie zawodników oraz obsługi na ostatnim odcinku),
- firmie Karel2 (za wsparcie),
- firmie Compass (za zniżki na mapy)

Mirosław Bieniecki, Dyrektor Biegu
Jarosław Bieniecki, Prezes OTK Rzeźnik
Dominik Ząbczyński, Vice-prezes OTK Rzeźnik

PS. Zapraszam wszystkich do udziału w konkursie literackim i fotograficznym! (szczegóły w regulaminie)

A teraz czas zająć się przygotowaniami do V. Biegu o Puchar Rzeźnika!

[/toggle] [toggle title="III Bieg o Puchar Rzeźnika, 1 lipca 2006"] III Bieg o Puchar Rzeźnika, 1 lipca 2006

I już po III Biegu Rzeźnika. Jak zwykle bieszczadzka pogoda dała nam się we znaki, jednak jakże inaczej niż rok wcześniej. Nie było już niesamowitych upałów, pustych bukłaków już po pierwszych kilometrach biegu, ludzi bliskich omdlenia.
W tym roku wody było aż nadto, a błoto towarzyszyło nam od pierwszych kilometrów. Ci, którzy liczyli że wystarczy im jedna para butów i ubrania musieli szybko zweryfikować swe plany. Przez większość biegu lalo. Jak nie lało to wiało. Jak nie wiało to padał grad. Nie wiadomo co gorsze? Deszcz, zimno i wiatr, czy upał i niemiłosiernie żar lejący się z nieba. Ciekawe jak będzie w 2007 roku?
W roku 2006 rozprawiliśmy się ze wszystkimi rekordami Biegu. Pierwszy z nich to rekord frekwencji. Na starcie stanęło107 zawodników, z czego Bieg ukończyło 88.

Następny to trzy rekordy trasy:

Wśród mężczyzn nowy rekord wynosi: 9 godzin, 55 minut i 36 sekund (Zbigniew Zawadzak i Krzysztof Protas - drużyna "ENTRE.PL-SBBP.PL Team")

Wśród kobiet najlepszy wynik osiągnęła Katarzyna Molenda - "OTK Rzeźnik Gliwice" (13:20:59)

Najlepszy wynik drużyny złożonej wyłącznie z kobiet to z kolei 16:37:00 - czas osiągnięty przez drużynę "Najlepsza Żeńska" w składzie: Marzena Rzeszótko i Alicja Banasiak.

Kolejnym ważnym wydarzeniem w historii Biegu było pokonanie trasy hard-core! Dokonało tego aż trzech zawodników: Robert Celiński i Aleksander Celiński z "Byledobiec Anin" oraz Konrad Różycki - "KB Lechici Zielonka". Ich czas to 15:40:12.

Serdecznie gratulujemy!

[/toggle] [toggle title="II. Bieg o Puchar Rzeźnika, 27 maja 2005"] II. Bieg o Puchar Rzeźnika - 27 maja 2005

Relacje z II Biegu Rzeźnika

II edycja Biegu Rzeźnika już dawno za nami, jednak dzięki relacjom uczestników, ci, którzy tam byli, mogą przypomnieć sobie ten wyjątkowy dzień, a ci, których zabrakło - miejmy nadzieję - zachęceni, zjawią się na III Biegu Rzeźnika.

Nie pozostaje już nic innego, jak tylko zaprosić do czytania. Poniższe linki otwierają relacje w nowych oknach.
Relacja - laureat konkursu literackiego:

Rzeźnikomachia - Wiesława Parys

Pozostałe relacje:

II Bieg o Puchar Rzeźnika wierszem - Piotr Dąbrowski
Rzeźnik 2005 - Marcin Lenski
Wciąż napieram - Piotr Strzałkowski
Potrójny "Rzeźnik" - Zbigniew Zawadzak (Zet)
Piątkowy poranek w Bieszczadach - Dominik Ząbczyński

[/toggle] [toggle title="I Bieg o Puchar Rzeźnika, 26 czerwca 2004 - trzy skrzynki piwa na moście w Ustrzykach"] I Bieg o Puchar Rzeźnika, 26 czerwca 2004 - trzy skrzynki piwa na moście w Ustrzykach
Relacja Mirka Bienieckiego (OTK Rzeźnik) 

Do udziału w I Biegu o Puchar Rzeźnika zgłosiło się ostatecznie 10 osób: 4 drużyny i dwóch zawodników niezrzeszonych, którzy, ze względu na regulamin biegu, biegali razem jako jedna drużyna.

quit smoking

buy cialis via aypal order cialis online - millpharmacy.com buy perfect health cialis

Start odbył się kilka minut po wschodzie Słońca, o 3.24, z przed kościoła w Komańczy. Uczestników biegu na trasie asekurowały dwa samochody - tutaj wielkie podziękowania za pomoc - które podawały zawodnikom napoje izotoniczne oraz posiłki na czterech punktach regeneracyjnych (tam, gdzie trasa biegu przecinała drogi, po których dało się jechać samochodem).

Pogoda była właściwie idealna - chłodno i pochmurnie, ale bezdeszczowo. Deszcz padał w nocy przed biegiem. Trasa prowadziła częściowo przez las,
a częściowo połoninami. W niektórych miejscach dość błotnista, na początku (od ok. 8 do mniej więcej 15 kilometra - podejście na Chryszczatą) i mniej więcej pomiędzy 50 a 55 kilometrem (podejście na Smerek), na długich odcinkach kamienista. Podejścia i zejścia miejscami bardzo trudne i strome, suma przewyższeń ponad 3500m (wg wskazań GPS).

Ogólnie - trasa ciężka i długa. Blisko 75km wg wskazań GPS. Jak to powiedział jeden z uczestników: Ku..., ale to jest wysoko i daleko!

Wyniki:
Jarosław Bieniecki (1980), Adam Postek (1980) - OTK Rzeźnik (drużyna I) - 11h 24min
Jerzy Natkański (1954), Piotr Morawski (1976) - Klub Wysokogórski Warszawa - 11h 36min
Mirosław Bieniecki(1975), Arkadiusz Załęcki (1975) - OTK Rzeźnik (drużyna II) - 11h 46min
Sławomir Żółkowski (196?) - niezrzeszony - 13h20min
Grzegorz Tarczyński(1974), Jerzy Wyka( 1976) - Maraton Pęgów - 13h 30min
Grzegorz Witkowski (1957) - niezrzeszony - nie ukończył z powodu kontuzji.

Moja refleksja z biegu:
Na starcie zebrało się nas w końcu 10 osób, pięć drużyn po dwóch zawodników. Ja biegałem z Arkiem Załęckim, z którym wcześniej byłem kilka razy w Bieszczadach, ale pochodzić tylko, nigdy biegać. Asekurowały nas 2 samochody (jeden dzięki uprzejmości kibiców Klubu Wysokogórskiego, którym raz jeszcze serdecznie dziękuję za pomoc!) z napojami, jedzeniem, etc. Start w Komańczy o 3.15, a tak naprawdę o 3.25, parę minut po wschodzie Słońca.

Początek, czyli odcinek pomiędzy Komańczą a początkiem podbiegu na Chryszczatą biegniemy spokojnie. Do samego podbiegu pod Chryszczatą dobiegliśmy właściwie wszyscy razem, z tym, że Arek i ja na końcu stawki, przed nami na prowadzeniu Jarek Bieniecki z Adamem Postkiem, czyli nasi klubowi koledzy, za nimi drużyna Klubu Wysokogórskiego, dalej drużyna Maratonu Pęgów oraz Grzegorz Witkowski i Sławek Żółkowski, którzy wobec braku własnych drużyn biegali razem jako "niezrzeszeni z Warszawy".

My, jak wspomniałem, na końcu, ale na razie wszyscy w zasięgu wzroku. Pierwszy poważny podbieg. Całą noc i parę dni wcześniej lało, wiec podbieg na Chryszczatą błotnisty, poprzecinany strumieniami. Miejscami biegniemy po ścieżkach, którymi zwozi się drewno z lasu. Stromo i błoto. Trasa biegnie głównym bieszczadzkim szlakiem, ale mimo to miejscami jest źle oznaczona. Wszyscy oprócz Jurka i Grzegorza z Maratonu Pęgów gubimy się na podejściu. Tracimy czas, nadkładamy, ale spoko, znajdujemy szlak i lecimy dalej. My tracimy w sumie niewiele, ale zawodnicy z klubu wysokogórskiego i młodzi Rzeźnicy nadkładają prawie 15 minut. Jeziorka Duszatyńskie witamy o brzasku - pięknie, brak słów - w przewodniku bieszczadzkim jest zdjęcie tych jeziorek o świcie. Polecam tym, którzy nie widzieli. Tam nas doganiają Rzeźnicy którzy zgubili się gdzieś wcześniej i teraz nadganiają. Powoli robi się coraz bardziej stromo i nagle, kiedy rozmawiamy z doganiającymi nas właśnie Grzegorzem i Jerzym - bum i jesteśmy na Chryszczatej. Nawet jej nie zauważyliśmy.

To nas podbudowuje. Biegniemy teraz pełni nadziei, ze może damy radę. Obstawiamy, że uda nam się przebiec trasę w ok.10 godzin. Jurek i Grzegorz tydzień wcześniej biegali 100km w Boguszowicach i pobiegli coś koło 13 godzin, liczymy więc, ze na 70km damy odpowiednio mniej. Wszyscy z którymi rozmawiamy jak nas mijają są nastawieni optymistycznie, nikt nie zakłada czasu dłuższego niż 10 godzin. Po jakimś czasie dobiegamy na przełęcz Żebrak. Postój, napoje, etc. Żałuję, że zostawiłem koszulkę z długim rękawem w drugim samochodzie, bo okazuje się, że nie jest aż tak ciepło. Młodzi Rzeźnicy są podobno 10 minut przed nami. Biegniemy. Po chwili przed nami kierunkowskaz - tabliczka z napisem Wolosań 1,5, Cisna [zamazane] 5h, zakładamy, ze ktoś wymazał liczbę 1 sprzed 5, ze to miało być 1,5h. Biegniemy. Byle do Wołosania, potem już z górki. Po jakimś czasie stromy podbieg - jest Wołosań! Teraz w dół. Zbiegamy, aby po chwili znowu podbiegać - czyżby drugi Wołosań. Trzeci. Czwarty. Piąty. Cholera, dłuży się! Gdzie ten Wołosań!?! Siódmy, ósmy... wreszcie widać dolinę, jeszcze kawałek przez las i nagle droga wali prosto w dół pod wyciągiem narciarskim Zbiegamy pod wyciągiem, potem jeszcze kawałek żwirową droga i dobiegamy do samochodu. Po 4 godzinach i 24 minutach od startu dobiegamy do Cisnej.

Jesteśmy z Arkiem sami, jedna drużyna za nami, trzy przed. Napoje, banany, Snickersy, zmiana koszulek, etc. Arek biegnie dalej, ja zostaję zmienić skarpetki. Gubię się potem jeszcze na parę minut szukając wyjścia szlaku z Cisnej i doganiam go dopiero parę kilometrów dalej na podbiegu pod Jasło - też właśnie zgubił trasę. Parę metrów przed nami są Jurek i Grzegorz. Grzegorz ma jakiś problem z nogą, ale będzie kontynuował. Mijamy ich na podbiegu. Na Małe Jasło wbiegamy nawet dość szybko, potem dalej, otwartymi połoninami. Po drodze mijamy źródełko pod Jasłem, niestety, mimo deszczowej pogody w ostatnie dni źródełko nie jest zbyt obfite. Arek biegnie dalej, ja próbuję nabrać do bidonu choć trochę wody, ale wody prawie nie ma, zresztą, obaj biegniemy z butelkami z napojem izotonicznym i tak naprawdę mamy jeszcze co pić. Liczymy, ze Jasło to polowa drogi.

Jest 9.10. 5.45h na trasie, czyli mamy pół godziny zapasu. Niewiele mając na uwadze to, że zaczynamy odczuwać zmęczenie, a przed nami najgorsze. Biegniemy dalej, coraz częściej przechodzimy coraz dłuższe odcinki. Przed nami piękne widoki, ale nie widać nikogo. Ani naszych zawodników, ani turystów. Od rana nie widzieliśmy jeszcze ani jednego turysty. W końcu dobiegamy na Jasło. Ale widoki! Patrzymy chwile wokoło a potem truchtamy dalej, na szczyt Okrąglika. Tam znowu tracimy cenny czas szukając właściwego szlaku. Znajdujemy, biegniemy dalej, na Fereczatą. Ja mam kryzys. Schodzę sporą część. Obaj modlimy się o podejście, żeby odpocząć od tego zbiegu. Zbiegi są najgorsze. Nabijają mięśnie ud, bolą kolana. Po dłuższym zbiegu podejście to dla nas synonim odpoczynku. Poza tym, jak jest pod górkę to mamy pretekst, żeby iść, nie biec. Zbiegi są najgorsze. Nogi bolą jak diabli. Tak jak ja na początku poganiałem Arka, tak teraz Arek pogania mnie. Zbiegamy, schodzimy, a przed samym Smerekiem znowu gubimy szlak i nadkładamy około 2km po asfalcie. Ja biegnę, Arek idzie. Czekam na niego przy samochodzie.

W Smereku mamy czas 7 godzin i 10 minut. Arek nie chce się zatrzymywać, pije tylko, bierze w rękę banany, snickersy i idzie dalej. Ja siedzę jeszcze chwilę i gonię go truchtem. Mamy dość. To już ponad 50km. Idziemy po asfalcie! Nie jest dobrze. Młodzi Rzeźnicy są podobno 35 minut przed nami. Na podejściu pod Smerek utwierdzam się, że nie damy rady złamać 12 godzin. Jest ciężko. Błoto, zwózka drewna, stromo... spotykamy pierwszych turystów. Ooo - przestraszyłam się, nie wiedziałam, że ktoś oprócz mnie tak wcześniej wychodzi na szlak - mówi mijana turystka. Arek tłumaczy jej skąd biegniemy i kiedy wystartowaliśmy, ale chyba nam nie wierzy. Jest już przed jedenastą. Mamy niecałe 5 godzin, żeby się zmieścić w dwunastu godzinach. O ambitnych założeniach pt. "10 godzin" zapomnieliśmy już dawno. Właściwie to już przestajemy liczyć i na 12, ale... Ale Smerek wchodzi, podejście strome, tak, że chwilami podpieramy się rękami i ... jesteśmy na Smereku! Niedaleko przed nami Przełęcz Orłowicza. Dobiegamy tam, mijamy przełęcz i znowu się wspinamy - tym razem na Połoninę Wetlińską.

Grzbietem połoniny biegnie kamienista ścieżka. Co chwilę się potykamy. Arek wali orla, ale wstaje- żywy. Biegnąc liczymy, że jeśli uda nam się dobiec do schroniska na około 12.45 to zbieg zajmie nam 30-40 minut i będziemy mieli 1.40 na Połoninę Caryńską. A koniec połoniny już tuż tuż. Jeszcze jeden podbieg i jest schronisko! Zbiegamy do Berehów. Biegniemy trochę otępiali, ale Arek na chwilę włącza mózg i liczy, że 1.40 na Caryńską, która ma 9km, to mało, biorąc pod uwagę to, że Połoninę Wetlińską, która ze Smerekiem liczy kilometrów 16, przebiegniemy w ponad 3 godziny. Rzeczywiście. Mało czasu. Nie zdążymy. Trzeba się sprężać. Dzwoni Jarek z pierwszej drużyny Rzeźnika - są ok. 40minut przed nami. Następni - Klub Wysokogórski - zaraz za nimi, potem my. Grzegorz z drużyny niezrzeszonych odpadł w Smereku - kłopoty z żołądkiem. Jego partner dołączył do Grzegorza i Jurka, którzy mają do nas blisko godzinę straty.

Kiedy stajemy przy aucie w Berehach Górnych mamy czas 10 godzin i 16 minut. Arek chyba nawet się nie zatrzymuje tylko zaczyna podchodzić pod Połoninę Caryńską. Ja zostawiam cały sprzęt, który dotychczas dźwigałem - mapy, opatrunki, wodę, etc. teraz już trasa jest prosta, końcówka, można powiedzieć. Bierzemy tylko małą butelkę napoju i telefon - na wszelki wypadek. Obaj ledwo stoimy na nogach. Ja zmieniam jeszcze buty na lżejsze, zdejmuję bandaż (coś mi chrumknęło w kolanie przy zbiegu z Połoniny Wetlińskiej) i gonię za oddalającym się Arkiem. Podejście. Znak, że jest 1.15h do szczytu. Wchodzimy/wbiegamy to w niecałe 40 minut. Na ścieżce kamienie, po których ciężko nawet chodzić, ale ze szczytu widać już ścieżkę, po której zdaje się da się biec. Biegniemy. Słaniamy się na nogach, mięśnie bolą jak cholera, ale - okazuje się, że da się jeszcze kawałek pobiec. Biegniemy prawie przez całą połoninę, ludzie patrzą na nas jak na idiotów (ciekawe jak daleko są od prawdy?). Dobrze, że szlak trawersuje ostatni fragment grani. Ustrzyki 1,15h. Zbiegamy pochyłą ścieżką w kierunku lasu. Do 12 godzin zostało 40 minut. Znak 1h do Ustrzyk. Biegniemy w dół. Teraz już wiemy, że mamy szansę złamać 12 godzin. Byle się teraz nie zabić na tym ostatnim zbiegu. Zbiegamy jak wariaci, ludzie mówią, że w tym tempie skończymy w 10 minut. Czujemy się pocieszeni, a most w Ustrzykach coraz bliżej - nie widać go, ale gdzieś tam jest... Już wiemy, że będzie poniżej 12 godzin, luzujemy trochę, truchtamy tylko powoli i... wreszcie jest! Most - meta w Ustrzykach.

Godzina 15.11. 11godzin i 46 minut. Młodzi Rzeźnicy dobiegli 22 minuty wcześniej, ci z klubu wysokogórskiego - 10 minut przed nami. Godzinę i 35 minut po nas dobiegł Sławek Żółkowski, dotychczas niezrzeszony, po tym biegu już zawodnik OTK Rzeźnik, a dziesięć minut później - chłopcy z Maratonu Pęgów. Zrobiliśmy to! Przebiegliśmy czerwony szlak w mniej niż 12 godzin. Wygraliśmy 3 skrzynki piwa od tych, którzy nie wierzyli, że nam się uda!

[/toggle]
SPONSORZY:

lenkomarmasqueezysqueezy

PARTNERZY:

garminliga biegow gorskichskalnykrainawilka

PATRONI MEDIALNI:

biegigorskietvp rzeszowtvp rzeszowoutdoormagazyngorydlaciebiewbieszczady